poniedziałek, 24 lutego 2014

V Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy. Morze Potworów.

Autor: Rick Riordan
Wydawnictwo: Galeria Książki
Ocena: 5/10

Siódma klasa była dla Percy'ego Jacksona wyjątkowo spokojna. Żaden potwór nie przedostał się na teren jego nowojorskiej szkoły. Ale kiedy niewinna gra w zbijanego z kolegami z klasy zmienia się w śmiertelną rozgrywkę z brutalną bandą olbrzymów-ludożerców... sprawy przyjmują paskudny obrót.

Niespodziewana wizyta Annabeth, przyjaciółki Percy'ego, oznacza kolejne złe wieści: magiczna granica broniąca Obozu Herosów została zniszczona przez truciznę podrzuconą przez tajemniczego wroga. Jeśli lekarstwo nie znajdzie się na czas, jedyna bezpieczna przystań dla herosów przestanie istnieć. W porywającym, dowcipnym i cieszącym się ogromną popularnością dalszym ciągu opowieści rozpoczętej w Złodzieju pioruna Percy wraz z przyjaciółmi musi udać się w rejs po Morzu Potworów, aby ocalić obóz. Najpierw jednak odkryje szokującą rodzinną tajemnicę, która każe mu się zastanowić, czy to, że Posejdon uznał go za syna, jest zaszczytem czy okrutnym żartem.

Zacznijmy od początku, czyli pierwszej częsci serii. "Złodziej pioruna" był genialny, a lepszy był tylko "Ostatni Olimpijczyk". Gdy pan Riordan pisał Percy'ego był w szczytowej formie, czego nie mogę niestety powiedzieć o Olimpijskich Herosach. Każdy detal był dopracowany, każdy rozpoczęty wątek był zakończony.

"Najtrudniejszy był sam początek. To całe "Percy-Jacksonie-co-ty-sobie-wyobrażasz-czy-ty-wiesz-jak-ja-się-martwiłam-żeby-tak-wymknąć-się-z-obozu-bez-pozwolenia-na-niebezpieczną-misję-i-wystraszyć-mnie-na-śmierć". I tak dalej."

Już sam początek Morza Potworów szczególnie mnie nie zachęcił. Percy jest w szkole atakuje go potwór. Ucieka z Ann i kumplem. Serio?  W ten sposób autor mógłby rozpoczynać każdą część!
Ale uciszyłam ten natarczywy głosik w głowie i czytałam dalej. Ale z każdą przeczytaną stroną tej części utwierdzałam się w przekonaniu, że jest to najgorsza książka tego autora. pomijając już fatalną ekranizację (zerknijcie sobie - http://www.kinoman.tv/film/percy-jackson-morze-potworow ) książka sama w sobie bya beznadziejna. Z każdą minutą miałam coraz większą ochotę rzucić nią o ścianę. Niestety wtedy Veroniqusia Waters (http://zakochana-w-ksiazkach-i-w-czekoladzie.blogspot.com/) zabilaby mnie i nie mogłabym zrozumieć, że Klątwa tytana, Bitwa w labiryncie i Ostatni Olimpijczyk są rewelacyjną poprawką :). Co mogę więcej napisać? Kiedy Percabeth-ale-jeszcze-nie-Percabeth spotykali potwora, schemat walki był taki jak zawsze: Percy atakuje potwora, ale jest kompletnym idiotą i wszystko psuje, Ann rzuca inteligentna gatke i ratuje wszystkich, po czym płacze nad Percy'm, który leży nieprzytomny.
Really? Na okładce Morza potworów powinno być napisane: Przed rozpoczęciem czytania zażyć środki odurzające. I nie trzeba pisać nic więcej.
Wasza Rachel

1 komentarz:

  1. Ha ha;)
    Cóż rzeczywiście, "Morze Potworów" było najsłabszą częścią Percy'ego, ale nie traktowałabym tej książki tak ostro;)

    OdpowiedzUsuń

Podobało się? A może nie? Pozostaw swój ślad, to bardzo motywuje!