czwartek, 26 czerwca 2014

XXI Niezgodna

Poznaliście już nowe blogerki :) Mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko ;D
-----------------
W końcu zdobyłam się na zrecenzowanie tej książki. Przeczytałam ją w zeszłym roku, ale jakoś nigdy nie było weny na pisanie :P

Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo Amber
Ocena: 4/10

Jeden wybór może cię zmienić...

Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.

Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...

Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.

Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami.

A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.

"Bezinteresowność i odwaga nie tak bardzo się różnią"


Tradycyjnie: dramatyczny opis i porównanie do Igrzysk śmierci. Nie wiem dlaczego ostatnio strasznie uwzięłam się na dystopie. A na Niezgodną to już szczególnie.
I w tym przypadku sprawdziła się zasada: im więcej napisów na okładce, tym uboższa treść.
No i co mnie - oczywiście - najbardziej zirytowało? Główna bohaterka! Beatrice, Tris, Beatris Prior, nazywajcie ją sobie jak chcecie, podobnie jak America Singer często zgrywa bohaterkę, ale jak dojdzie co do czego, to nie potrafi wybrać odpowiedniego środowiska, które ją ochroni.

Książkę mogę streścić tak: "Ojaj mamo! Ojej tato! Łał, Cztery! Ojej, Caleb! Łał, Cztery! Ojej, Peter! Ojej, mamo, tato! Lał, Cztery!"
Koniec. Naprawdę, mówię serio. Ta książka, z początku mogłoby się wydawać mądra, opiera się głównie na Och! i Ach! Tris Prior. Denerwujące!


Autorka, zamiast pokazać czytelnikowi beznadziejność (lub jej brak) systemu frakcji, skupiła się na trudach inicjacji w Nieustraszoności. Teraz, po lekturze Wiernej (tom 3.) bardzo żałuję tego, że Veronica Roth nie opisała bardziej szczegółowo świata Tris.
Dodatkowo wszystko jest opisane w czasie teraźniejszym, co tylko komplikuje sytuację.
Tris Prior jest moim zdaniem idiotką.

Książki nie polecam. Nie marnujcie pieniędzy na jej kupno.
Jak już kupiliście, to zwróćcie albo sprzedajcie.
Rachel


niedziela, 22 czerwca 2014

XVIII Dziewiąty mag

Polska pisarka :O Niesamowite, jednak nie każdy Polak, który chwyta za klawiaturę, pióro, długopis czy inny przyrząd do produkcji słów musi wydać książkę na podpałkę!


Autor: A. R. Reystone
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: 8/10
Ataki trolli, chimer i cyklopów są coraz bardziej zuchwałe. Magiczne kopuły chroniące dziewięć miast tracą moc, smoki zaczynają chorować. Za radą wszechwiedzącej Oriany dwunastu oficerów wyrusza do równoległego świata.

Ariel, lekarz weterynarii i matka ośmiolatki, nie potrafi uwierzyć w słowa tajemniczego Fabiena. Mężczyzna podający się za elfickiego oficera twierdzi, że tylko ona zdoła zaradzić dziwnej epidemii wśród smoków. Czy on oszalał?
Tymczasem Ariel poznaje Croya… Croy jest ogromny. Zielono-złote łuski na jego ciele układają się w fantazyjny wzór. Ma błoniaste skrzydła, krótki i zaokrąglony pysk, jego łapy uzbrojone są w potężne szpony. Pod wpływem dotyku Ariel łuski Croya zmieniają barwę, wtedy on składa ukłon i zaprasza ją do swojego świata. Razem przechodzą przez portal. Komuś potężnemu o czerwonych oczach bez źrenic bardzo się to nie spodoba.

"Zobaczył zarys postaci szybującej w ich kierunku od strony, z której przyszli. To coś poruszało się bezszelestnie, ale podążało ich śladem! A im było bliżej, tym więcej makabrycznych szczegółów Marcus dostrzegał..."

XXI wiek, samotna, przepracowująca się, aktualnie rozwodząca się trzydziestoletnia kobieta uparcie nie chce uwierzyć niezwykle przystojnemu mężczyźnie, który opowiada jej o równoległym świecie pełnym smoków, pegazów i oficerów. Chciałoby się powiedzieć: odpowiedzialna. Ale 10 stron później Ariel wystarczyła trzyminutowa rozmowa z Croyem i możliwość pogłaskania ogromnego gada, by zmienić zdanie. Chce się powiedzieć: lekkomyślna. Kiedy "dla żartu" rozbiera faceta, który jest w niej zakochany i w samej bieliźnie "dla żartu" śpi z nim w jednym łóżku, chce się powiedzieć "idiotka".
Niepotrzebnie zmarnowano tusz na dopisek, że Alice Rosalie Reystone to Polka. Wystarczyło zerknąć na język, którego użyła. Ja wiem, że nie każdy ma gigantyczny zasób słów, by pisać językiem prostym, ale pięknym. Ale czy trzeba pisać językiem tak... Bezpośrednim? Nie potrafię ująć tego w słowa (mi też ich często brakuje), ale pisarka ewidentnie nie próbuje maskować swoich braków.

Powróćmy jednak do głównej bohaterki.
Ariel Odgeon, kobieta, która prawie utopiła się w wannie, która musi być poganiana przez własną, dziesięcioletnią córkę do sprzątania w tydzień umiała i wiedziała wszystko o magicznym świecie. Niezwykle irytujące.
Ale plusik dla niej, że mimo rodzącego się między nią, a oficerem Marcusem Brentem uczucia, nie rzuciła się na niego od razu. Potrzebowała na to aż (!) całej książki.
Jednak brak rozsądku nie przeszkodził Ariel w uratowaniu miast, swojego faceta i ogólnie świata. No cóż, nieodpowiednie, potężne osoby obarczone wielką odpowiedzialnością mają szczęścia więcej niż ciężko pracujący studenci magii. Życie.

Książka niezwykle mi się spodobała.
Tak wiem, macie mnie za osobę niedorozwiniętą, bo najpierw nawrzucałam na autorkę, a teraz piszę, że mi się podobało.

Otóż te wszystkie błędy autorki wetknięte w całkiem niezłą fabułę - w końcu - dały mi mój upragniony świat nieidealny. Świat, w którym dziesięciolatka jest mądrzejsza od swojej matki, główni bohaterowie nie są parą w połowie książki. Świetne! Jestem mile zaskoczona :)
RJR

sobota, 21 czerwca 2014

5 miesięcy Między stronami książki!!

Dokładnie dziś (21 V) minęło 5 miesięcy od założenia (przeze mnie, bo przez kogo innego) Między stronami książki!!! (Tutut i inne dziwne dźwięki kojarzące się Wam z imprezą urodzinową)
Pora na podsumowanie!

Licznik wyświetleń dobił do 1760!
Naliczyłam 33 posty!
4 obserwacje (mniej chwalebna część podsumowania)
Liczba wyświetleń nie spada poniżej 10 O.o
Napisaliście ok 60 komentarzy!

Tylko dlaczego tego wszystkiego tak mało? Chyba za mało się udzielam :'(
Teraz wyjeżdżam, ok 17.07 powrócę i zrobię porządną rewolucję z moim udzielaniem się w Internetach ><

To... tyle :)
Rachel

XVII Gwiazd naszych wina

Kiedyś jednym z pytań, jakie zadano mi podczas Liebster Blog
Award było: czy jest jakaś książka, którą wszyscy uznawały za genialną, a w tobie nie nie poruszyła niczego jakoś konkretnie? Otóż tak. Poznajcie Gwiazd naszych wina.

Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Ocena: 8/10

Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat.
Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.



"Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie. Podoba mi się mój wybór."


Veroniqusia, która (w końcu) zgodziła się pożyczyć mi tę książkę, zachwalała ją tak, jakby od tego zależało jej życie. Jak dla mnie - chyba tylko symbolika, metafora i filozofia tego utworu są "Okay".

Historia "biednej, szesnastoletniej Hazel, od 3 lat chorej na raka" zaciekawiła mnie pod względem czysto.... Przeczytałam ją, bo.... Sięgnęłam po dzieło Johna Greena, ponieważ wszyscy je zachwalali, ok? Veroniqusia potrafi całą noc roztkliwiać się nad Gusem. Po prostu masakra!

Ale oto ja, Rachel, której "zabawa z blogiem dopiero się zaczęła", mówię Wam, że historia Hazel i Augustusa jest... Do bani. (Tak Ver, wiem, że czeka na mnie wielki kocioł ze smołą w Piekle). Jak coś takiego może być oceniane 11/10?! Dwoje młodych ludzi chorych na raka - no i co? Mam płakać ze szczęścia/smutku, bo ci dwoje zaistnieli i funkcjonują na kartkach tej powieści? No błagam!

"Niektóre nieskończoności są większe niż inne"

Cudo. Przemyślenia Hazel Grace Lancaster są dla mnie niezwykłym natchnieniem. Podobnie jest z żartami i fascynacją światem Augustusa Watersa. Ale te ich uniki, ciągłe podchody, aby w końcu to wszystko się skończyło tak, a nie inaczej? Nie. Flaki z olejem. Nie wiem jak inaczej wyrazić moje potępienie dla finału tych dwojga, który można było przewidzieć 50 stron przed nim.

"Ból upomina się o to, by go odczuwać"
Hazel była świadoma. Czego? Hazel była świadoma tego, że wszyscy kiedyś umrzemy. Już niedługo już nikt nie będzie pamiętał, że była kiedyś jakaś Rachel, która prowadziła mało znanego, rzadko odwiedzanego bloga. Już nikt nie będzie pamiętał o nas. O ludziach, którzy musieli sobie radzić bez latających samochodów, komputerów sterowanych głosem; bez czipów w mózgu dla przyszłych pokoleń nasze zachowania będą niepojęte i głupie.
Dziękuję Wam ludzie, że mogłam spędzić życie na powiększaniu przerwy między uszami. To zawsze było moim marzeniem.
Historia Gusa i Hazel nie przypadła mi do gustu.
Ale John Green może śmiało napisać Księgę Złotych Myśli







Rachel

wtorek, 3 czerwca 2014

XVI Dotyk Julii

Dzisiaj chciałabym napisać recenzję książki o mojej imienniczce, która całkowicie mnie pochłonęła. Poznajcie moją opinię o Julii Ferrars.

Autor: Tahereh Mafii
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 336
Ocena: 8/10

Zostałam przeklęta
Mam niezwykły dar

Jestem potworem
Mam nadludzką moc

Mój dotyk zabija
Mój dotyk to moja siła

Jestem narzędziem zniszczenia
Będę walczyć o miłość


Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.


„Nie możesz mnie dotknąć – szepczę.
Kłamię – oto, czego mu nie mówię.
Możesz mnie dotknąć – oto, czego nigdy nie powiem.
Proszę, dotknij mnie – oto, co chcę powiedzieć”.


Szczerze? Przeczytałam tę książkę, bo stała na zakazanej wcześniej dla mnie półce w bibliotece. Był to mój pierwszy, prawdziwy, samodzielny wypad do biblioteki, więc nie było nikogo, kto mógłby mnie powstrzymać.
Książka z początku lekko nurząca, pierwsze rozdziały dały mi złudne poczucie pewności: "Ona zrobi to i to, a on powie bla bla, ale tamta ecie pecie." Mniej więcej na tym to polegało.
A potem przez przypadek książka ta upadła mi i otworzyła się na byle jakiej stronie. A na tej stronie wydrukowano 2 słowa, które sprawiły, że historia Julii Ferrars potoczyła się niesamowitym, niemożliwym do przewidzenia torem.

Oczywiście, że nie powiem Wam, jakie 2 słowa. To zepsułoby Wam całą frajdę czytania :)

"- Przydzielamy ci współwięźnia współlokatora - powiedzieli
 - Mamy nadzieję, że tutaj zgnijesz Za dobre sprawowanie - powiedzieli
 - Psychol, jak ty Koniec odosobnienia - powiedzieli"



Wszystko byłoby cudowne, gdyby nie kto? Oczywiście główna bohaterka!
Z jakieś dziwnego i niezrozumiałego powodu większość głównych bohaterek dystopii piekielnie mnie irytuje. Czy to Katniss Everdeen, czy też może America Singer, wszystkie są tak samo niezdecydowane, lekkomyślne, a ich prawdziwe ja ukazuje się dopiero w ostatnim tomie. Tak jest ZAWSZE. ZA - WSZE! To zaczyna mnie już nudzić.

Ale za to bohaterowie płci męskiej są idealni. No, prawie. Peeta i Gale w jednej osobie - marzenie ;-)
Maxon i Aspen razem to idealne połączenie spokojnego "bycia" i nieśmiertelnego zapału. Autorki i autorzy dystopii po prostu nie potrafią tworzyć normalnych dziewczyn - sorry, ale taka jest prawda.

Mimo irytującej - jak zwykle - głównej bohaterki historia świata, w którym panuje Komitet Odnowy jest niezwykła. Szczególnie poruszyła mnie rozpaczliwa potrzeba ujrzenia ptaka - w mantrze Julii dostrzegłam tą charakterystyczną beznadziejną nadzieję ludzi na rzeczy niemożliwe. (Tak, wiem, masło maślane). 
I znowu muszę to napisać: mimo powyższej krytyki książka bardzo mi się spodobała i podoba nadal. 

Niebanalne ujęcie tematu wyrzutka społecznego zainspirował mnie do napisania krótkiego opowiadania fanfiction o Percy'm Jacksonie, które już niedługo ukaże się w częściach na blogu.
Rachel

niedziela, 1 czerwca 2014

Wymarzone czytadełko ^^

Dzięki Veronqusi zostałam nominowana do całkiem niedawno powstałej zabawy - Wymarzone czytadełko :)
Bez ceregieli - oto moje odpowiedzi:

1. Jaki tytuł nosiłaby Twoja wymarzona książka? (nie musicie podawać konkretów - możecie napisać co musiałby w sobie zawierać, aby od razu przykuł Waszą uwagę)
To byłby tytuł, który pozwoliłby mi myśleć, że już wiem, o czym jest książka, a tak naprawdę - KABOOM! - chodziłoby o coś zupełnie innego. Tytuł, który przyciągnie uwagę z drugiego końca księgarni.

2. Do jakiego gatunku literackiego można by ją zaliczyć? (a może wymykałaby się wszelkim klasyfikacjom?)
Fantasy, ale z elementami książki historycznej. Gdzieniegdzie to wręcz science - fiction :)

3. Do stylu pisarskiego jakich autorów mogłabyś/mógłbyś przyrównać formę treści w tej książce?
J.K. Rowling, Rafał Kosik, Ilona Andrews, Rick Riordan, Mira Grant.

4. Gdzie miałaby się toczyć akcja książki?
(świat realny a może wymyślony?)
Szczegółowy świat wymyślony <3

5. Kto byłby jej głównym bohaterem? (kobieta, mężczyzna, potwór z bagien?)
Twardzielka, dziewczyna, która nienawidzi swojej mocy.

6. Na czym opierałby się wątek przewodni? (miłość, śmierć, zemsta? etc.)
Ignorowanie uczuć.

7. Książka posiadałaby szczęśliwe zakończenie czy też nie?
Może nie szczęśliwe, ale takie na wpół otwarte - czytelnicy mogą tylko się domyślać co się stało potem.

8. Napisana byłaby prostym językiem czy może treść kryłaby symbolizm i szczyptę filozofii?
Trochę filozofii i symboliki nie zaszkodzi, ale pod koniec wszystko musi być jasne :)

9. Co prezentowałaby okładka?
Szarość, smutek, walkę, ale też ślad nadziei.

10. A może już odnalazłaś/odnalazłeś "Wymarzone czytadełko?
Jeszcze nie, ale może kiedyś :)

Rachel