sobota, 21 czerwca 2014

XVII Gwiazd naszych wina

Kiedyś jednym z pytań, jakie zadano mi podczas Liebster Blog
Award było: czy jest jakaś książka, którą wszyscy uznawały za genialną, a w tobie nie nie poruszyła niczego jakoś konkretnie? Otóż tak. Poznajcie Gwiazd naszych wina.

Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 312
Ocena: 8/10

Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat.
Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.



"Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie. Podoba mi się mój wybór."


Veroniqusia, która (w końcu) zgodziła się pożyczyć mi tę książkę, zachwalała ją tak, jakby od tego zależało jej życie. Jak dla mnie - chyba tylko symbolika, metafora i filozofia tego utworu są "Okay".

Historia "biednej, szesnastoletniej Hazel, od 3 lat chorej na raka" zaciekawiła mnie pod względem czysto.... Przeczytałam ją, bo.... Sięgnęłam po dzieło Johna Greena, ponieważ wszyscy je zachwalali, ok? Veroniqusia potrafi całą noc roztkliwiać się nad Gusem. Po prostu masakra!

Ale oto ja, Rachel, której "zabawa z blogiem dopiero się zaczęła", mówię Wam, że historia Hazel i Augustusa jest... Do bani. (Tak Ver, wiem, że czeka na mnie wielki kocioł ze smołą w Piekle). Jak coś takiego może być oceniane 11/10?! Dwoje młodych ludzi chorych na raka - no i co? Mam płakać ze szczęścia/smutku, bo ci dwoje zaistnieli i funkcjonują na kartkach tej powieści? No błagam!

"Niektóre nieskończoności są większe niż inne"

Cudo. Przemyślenia Hazel Grace Lancaster są dla mnie niezwykłym natchnieniem. Podobnie jest z żartami i fascynacją światem Augustusa Watersa. Ale te ich uniki, ciągłe podchody, aby w końcu to wszystko się skończyło tak, a nie inaczej? Nie. Flaki z olejem. Nie wiem jak inaczej wyrazić moje potępienie dla finału tych dwojga, który można było przewidzieć 50 stron przed nim.

"Ból upomina się o to, by go odczuwać"
Hazel była świadoma. Czego? Hazel była świadoma tego, że wszyscy kiedyś umrzemy. Już niedługo już nikt nie będzie pamiętał, że była kiedyś jakaś Rachel, która prowadziła mało znanego, rzadko odwiedzanego bloga. Już nikt nie będzie pamiętał o nas. O ludziach, którzy musieli sobie radzić bez latających samochodów, komputerów sterowanych głosem; bez czipów w mózgu dla przyszłych pokoleń nasze zachowania będą niepojęte i głupie.
Dziękuję Wam ludzie, że mogłam spędzić życie na powiększaniu przerwy między uszami. To zawsze było moim marzeniem.
Historia Gusa i Hazel nie przypadła mi do gustu.
Ale John Green może śmiało napisać Księgę Złotych Myśli







Rachel

6 komentarzy:

  1. Nie czytałem :/
    Ale to już się niedługo zmieni :D
    Świetna recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie czytałam, ani jednej książki autora.
    Mam pytanie: Czy dla samych złotych myśli, warto przeczytać książkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem tak :-D
      No bo nawet jeśli historia, bohaterowie czy też język jest beznadziejny, ale przesłanie piękne to kwintesencja tej książki jednak pozostaje w głowie :-)

      Usuń
  4. Od bardzo dawna mam w planach tę książkę :) Mam w formie e-booka wiec na pewno wkrótce będę czytać ;)
    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń

Podobało się? A może nie? Pozostaw swój ślad, to bardzo motywuje!