środa, 16 lipca 2014

XXII Gwiazd Naszych Wina - ekranizacja

O. Mój. Boże! Byłam na tym w kinie miesiąc temu!
---------------------
Chciałabym przeprosić wszystkich, którzy zakochali się w GNW. Moja recenzja tej książki była szczera. I wbrew wszystkiemu doskonale zrozumiałam przesłanie tej książki. Z tym, że sposób jego przekazania nie przypadł mi do gustu.

Ale ekranizację mogę śmiało pochwalić.

Reżyseria: John Boone
Czas trwania: 125 minut
Ocena: 8,00001/10

Co autorzy nabazgrolili o filmie:
Hazel i Gus to niezwykłe nastolatki, które połączyła błyskotliwość, niechęć do tego, co przeciętne i wielka miłość. Ich związek jest wyjątkowy – poznali się na spotkaniu grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Film oparto na bestsellerze „Gwiazd naszych wina” Johna Greena – to tragikomiczna opowieść o życiu i miłości. Hazel Grace Lancaster (Shailene Woodley) ma 16 lat i nadopiekuńczych rodziców, których bardzo kocha, mimo że czasem ją irytują. Kiedy poznaje Gusa Watersa (Ansel Elgort), szybko się w sobie zakochują. Łączą ich podobne doświadczenia, choroba, a także miłość do książek. Ulubiona powieść dziewczyny to „Cios udręki” Petera van Houtena (Willem Dafoe). Hazel wielokrotnie próbowała nawiązać kontakt z pisarzem, ale niestety nie udało jej się. Wytrwałemu Gusowi udaje się dotrzeć do autora przez jego asystentkę i zostaje zaproszony na spotkanie w Amsterdamie. Postanawia zabrać ze sobą Hazel, by umożliwić jej zdobycie odpowiedzi na pytania, dotyczące jej ukochanej książki. Okazuje się, że najważniejszą odpowiedzią jest wielka przygoda, którą dziewczyna przeżywa z kimś, kogo pokochała. Nazywa ich wspólny czas „małą wiecznością”.

Okay, może ten opis nie był idealny.

Książka i film są (ogólnie) zupełnymi przeciwieństwami, ale w tym przypadku idealnie się uzupełniają. Moją ulubioną częścią książki były przemyślenia Hazel Grace Lancaster i humor Augustusa. Ich myśli, słowa, postawa zdecydowanie polepszyły moją opinię o Gwiazd naszych wina. Niestety potwornie zirytowały mnie uczucia tych dwojga: Och, Gus kocham Cię, ale nie mogę z Tobą być, bo jestem jak granat! Agh!
Za to film zdecydowanie lepiej pokazał mi tą parę, ich miłość. Za to niesamowita inteligencja Augustusa i przemyślenia Tylko Hazel (to NIE JEST literówka) zostały prawie całkowicie wyeliminowane.

Moja mama, która wybrała się ze mną do kina, płakała bardziej niż ja. Może nie powie Wam to wiele, bo nie znacie mojej mamy, dlatego objaśniam: kobieta, która mnie urodziła i wychowała n i e  p ł a c z e  na tego typu filmach. A jednak. Mi to naprawdę wiele mówi o tym filmie i umiejętnościach aktorów. Naprawdę bardzo silna 5+.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało się? A może nie? Pozostaw swój ślad, to bardzo motywuje!