czwartek, 17 kwietnia 2014

XII Ostatni Smokobójca

Chciałabym móc napisać, że cieszę się całą sobą. Niestety przez kłótnie z rodzicami nie mam zbyt dobrego humory. Jedynie książki chronią mnie przed depresją.
-----------------------------------------------------------------------------
Dwunasta recenzja, dwunasta w nocy... Tak klimatycznie się zrobiło ;3 Jest to też wyjątkowa recenzja, ponieważ jest to recenzja pierwszej książki od wydawnictwa SQN ^^ Strasznie się z tego powodu cieszę :)

Autor: Jasper Fforde
Wydawnictwo: SQN
Ocena: 9/10

KSIĘGA PIERWSZA kronik Jennifer Strange
Przepis na Smokobócję:
Do koncepcji świata rodem z Harry’ego Pottera dodać szczyptę humoru à la Pratchett, całość zamieszać ze zwrotami akcji z powieści Agathy Christie. Następnie dusić na smoczym ogniu w sosie z klimatu Wysp Brytyjskich.
W starych dobrych czasach magia była potężna i niezastąpiona: pomagała obronić królestwo przed najeźdźcą i przeczyścić zatkany odpływ. Ale dzisiaj środek do udrażniania rur jest tańszy niż zaklęcie, a na latających dywanach rozwozi się pizzę. Splendor magii zanika, czarowanie powszednieje, bo i moce już nie te same…
Zupełnie niespodziewanie czarodziejów nawiedzają prorocze wizje, a wraz z nimi rośnie magiczna energia. Co z tym wszystkim ma wspólnego ostatni smok, którego śmierć przepowiedziano?
Odpowiedź na to pytanie znaleźć może jedynie nowo mianowany Smokobójca: nastoletnia Jennifer, która wkrótce ma się dowiedzieć, że z wielką mocą w parze idzie równie wielka odpowiedzialność. Dziewczyna w towarzystwie ukochanego Kwarkostwora wyrusza na przygodę swojego życia kuloodpornym rolls-royce’em, nie wiedząc, co na nią czeka za granicami Smoczych Ziem.
Jedno jest pewne: nadchodzi Stara Magia!


„Nagle otworzyły się drzwi do biura i w progu stanął wysoki mężczyzna w nienagannie skrojonym garniturze i kapeluszu z rondem. Od razu zauważył Kwarkostwora, o co było w sumie nietrudno.
- Czy on... gryzie?
- Tylko do kości.”


Jasper Fforde dokonał niemożliwego: w momencie, w którym chciałam zacząć czytać Aniołów zniszczenia nawrócił mnie na lektury mojego dzieciństwa! A Aniołowie nie są wesołą książką.
Powróćmy jednak do Smokobójcy. Książka ta jest lekka (czytaj >łatwo się ją czyta<), zabawna i wciągająca. Przeczytałam ją niemal jednym tchem. Opowiada o świecie XXI wieku, w którym magia jest warta mnie niż środek do przeczyszczania rur. O matko, strasznie podoba mi się to określenie :3. Zaciekawiła mnie sama koncepcja, sam pomysł na książkę. W życiu nie wpadłoby mi do głowy dostarczanie organów na latających dywanach. Ani wymienianie instalacji elektrycznych za pomocą lewitacji.
Problemem samej książki jest jednak pewna niespójność. To, co rewelacyjny pisarz Fforde najwyraźniej usiłował pokazać, główna akcja, no.... Nie wiem, jak inaczej to powiedzieć, sedno całej historii miało jakieś 50 stron. To wcale nie znaczy, że książka mi się nie podobała. Wręcz przeciwnie.

Nie było w tym prawie nic schematycznego. Świetny pomysł, rewelacyjne umieszczenie akcji w czasie. Szkoda mi tylko tego, że główna bohaterka była sierotą.

No naprawdę, czy to takie trudne napisać o dziewczynie, która ma kompletną, kochającą rodzinę?! Czy to zawsze musi być porzucona w samochodzie sierota, dziewczyna wychowywana przez samotną, nieporadną matkę?!




A tak serio serio, to książka mi się bardzo podobała, i że zacytuję Veroniqusię: ta książka jest warta więcej niż nowa limuzyna wujka stryjka ciotki Basi. Mam zamiar w bliskiej przyszłości wrzucić na bloga serię rysunków, głównie portretów książkowych bohaterów.
Między innymi bohaterkę Ostatniego smokobójcy, Jennifer Strange :)

 
 
 
 
Dziękuję Wydawnictwu SQN, że mogłam się zapoznać z tą rewelacyjną książką :)
 

Rachel






3 komentarze:

  1. Widocznie bardzo się starałaś o tą współpracę z SQN :D. Ja zabieram się za Niezgodną. Filmu nie obejrzę dopóki nie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. http://paranormalbooks.pl/2014/04/26/fragment-dar-julii-tahereh-mafi/

    :)

    OdpowiedzUsuń

Podobało się? A może nie? Pozostaw swój ślad, to bardzo motywuje!