Tytuł: Dom Nocy
Autor: P. C. Cast i Kristin Cast
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych
Wydawnictwo: Publicat S.A.
Ocena: 6/10
Zoey Montgomery to zwyczajna szesnastolatka, która dzieli życie między szkolną monotonię a rodzinną niesielankę. Pewnego dnia wszystko się zmienia. Zoey zostaje Naznaczona i przyłącza się do grona adeptów szkoły Domu Nocy. Tylko tam jej ciało może przejść niezbędną Przemianę, by mogła stać się dorosłym wampirem. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowym, fascynującym świecie. Otoczona wrogami i sprzymierzeńcami pragnie wykorzystać swe wyjątkowe predyspozycje, by zgłębić tajemnice Domu Nocy. Ku jej zaskoczeniu niezwykle pomocny okazuje się Erik, jeden z najbardziej atrakcyjnych i utalentowanych wampirów w szkole.
No cóż... Pierwszą styczność z tą serią miałam w wieku, no może 9 lat. Książki typu dark fantasy zawsze mnie intrygowały. Śmieszne jest to, że jako pierwszą przeczytałam Spaloną, która jest 7 tomem tejże serii. Oczywiście dostałam potem szlaban, bo przeczytałam "książkę nieodpowiednią dla swojego wieku". Wkrótce o niej zapomniałem i było po sprawie.
Jednak ostatnio znów zaczęłam myśleć o tej książce i ponownie po nią sięgnęłam, tym razem w odpowiedniej kolejności.
I potwornie się rozczarowałam.
Ja,
jako 9-latka zafascynowałam się światem dobrych wampirów, ich boginią i
darami, jakimi zostały obdarzone wampiry. Jednak przy drugim
podejściu... Zaczęłam zauważać klasyczne błędy.
Oczywiście
plus dla autorki za to, że książka nie zaczęła się schematem:
"zwyczajna dziewczyna dowiaduję się, że ma ogromne moce". Jednak i w tym
przypadku Zoey jest inna.
Dodatkowo
występuje tu klasyczny trójkącik miłosny: "o matko, Erik jest taki
przystojny, ale Heatha znam od 2 klasy, a Erika od tygodnia. O matko co
mam robić?" Oczywiście klasycznie ona umawia się z obydwoma. I nie
kończy się to dobrze.
Poza
tym książka jest masakrycznie wulgarna. W niektórych dlalogach co
drugie sło o to przekleństwo! Ok, nie jestem świętoszkiem, ale to jak
Cast piszą... To za to odjęłam 2pkt. Dodatkowo nie tylko przekleństwa,
ale i aluzje seksualne. Już na pierwszych 50 stronach Zoey jest
świadkiem jak jedna z adeptek usiłuje.... No.... Zrobić chłopakowi
laskę, loda... No, każdy nazywa to inaczej. Inny przykład: 2 tom, Zoey
spotyka się z Heathem i prawie uprawiają publicznie seks! Rzygać się
chce.
Naprawdę, pomysł: rewelacja. Wplątanie w to wątków romantycznych: masakra.
Mam nadzieję, że nie zepsują w ten sposób 5 części i następnych.
Jakoś szczególnie nie polecam. Mam nadzieję, że rozumiecie, czemu dałam tej serii 6/10.
Rachel
Mam te serię w głowie, ale teraz jakoś nie jestem zbyt skora, żeby ją przeczytać...
OdpowiedzUsuń